Polski w Praktyce | 04 kwiecień 2012
* Pokazana okładka tytułu jest aktualną okładką tytułu Polski w Praktyce. Kiosk24.pl nie gwarantuje, że czytany artykuł pochodzi z numeru, którego okładka jest prezentowana.
Na półkach księgarskich można znaleźć cudownie ilustrowane i na nowo przetłumaczone przygody Pinokia. Księga to ogromna i ciężka, ale warta swojej ceny, bo Jarosław Mikołajewski tchnął w drewnianą lalkę drugie życie. Pinokio reanimacja? Chyba tak. Choć z drugiej strony model wychowawczy zaprezentowany przez Carla Collodiego stawia pod znakiem zapytania sens odkurzania historii peregrynacji drewnianej lalki przez świat.
Wizerunek Pinokia zakorzeniony w świadomości czytelników nie pozostawia złudzeń. Wystrugany, z nosem − sejsmografem, którego długość uzależniona jest od sytuacji etycznej, wytrzeszczonymi oczami spogląda na pokolenia czytelników. Mały urwis, którego grzechem jest porzucenie ojca, a sensem życia powrót do domu. Nagrodą zaś za świetnie wykonane zadanie przedzierzgnięcie się w człowieka. I za to nie lubiłam Pinokia.
Nigdy nie mogłam zrozumieć, dlaczego oferuje mu się właśnie taką ostateczną nagrodę. Czyżby człowieczeństwo było dla Collodiego ukoronowaniem stworzenia? Czy drewniana lalka nie mogłaby pozostać sobą? Czy dołączenie do ludzkiej wspólnoty jest tak wielkim honorem? Przypatrzymy się ludzkim postaciom w opowieści Collodiego. Przecież oprócz ojca Pinokia i wróżki – matki trudno odnaleźć choćby jedną sympatyczną postać. Pinokia otacza banda złodziei, podstępnych dyrektorów cyrku, niemalże stręczycieli i, co przerażające, to właśnie oni uczą pajaca moresu! I to właśnie ich zdobi powłoka, o której marzy Pinokio. To, co im zostało użyczone w rozrzutnym geście stwarzania, Pinokio zdobywa w pocie swego drewnianego czoła, w upodleniu i skórze osła.
Zdaje się, że wszystkie postacie stworzone są przez Collodiego tylko po to, aby stanowiły przeszkodę. W brudny, przestępczy i dziki świat zostaje wrzucony pajac. Inny, samotny, skazany na nieustanną walkę, stawiany w sytuacjach bez wyjścia, za każdym razem wywija się śmierci jak węgorz. I za każdym razem powtarza swoją mantrę: To moja wina. Opuściłem swojego tatusia. Słowa Pinokia podsumowują jego walkę, każda runda, aby czytelnik nie miał żadnych wątpliwości, kończy się wyznaniem winy, tak jak stwarzanie świata niosło afirmacyjne wyznanie: I to było dobre. Niestety, w życiu pajaca taka afirmacja jest niemożliwa, Pinokio nosi w sobie grzech, który nie pozwala nawet na to, aby sprawiedliwości stało się zadość. Co to znaczy?
Żaden z bohaterów historii Collodiego nie zostaje ukarany za niecne postępowanie wobec Pinokia. Jedyną karą jest ewentualny brak pajaca, kiedy temu udaje się uciec - rybakowi nie udaje się go zjeść; dyrektor cyrku sam się go pozbywa, gdy ten, przemieniony w osła, łamie nogę; handlarz osłami traci go, kiedy Pinokio przemieniony w osła, zrzucony ze skały zostaje obgryziony przez ryby…To lalka wychodzi z każdej draki poturbowana, człowiek nigdy… Większość ma rację − to bolesna prawda, którą Collodi dzieli się z czytelnikami.
(...)
Dr Małgorzata Wójcik-Dudek
Artykuł w całości jako plik PDF do pobrania znajduje się w zakładce Opis w ofercie tytułu Polski w praktyce.