„Bosa” autentycznie zrodziła się przed kilku laty z radosnego wakacyjnego snu z okolic Pieskowej Skały i miała być męską odpowiedzią na babskie czytadła i bezpłciowe seriale.
Za sprawą pobrzmiewającej zewsząd w powieści muzyki rockowej stała się szybko głosem dobiegających czterdziestki powtórnych debiutantów wykrzykujących ze sceny, że „nigdy w życiu nam nie pokażą, jak się gryzie dżdżownicę!” i nie zdradzą ideału triady „miłość, pokój, muzyka”!
Ale żeby nie było tak miło, „Bosa” to także mroczna opowieść o szarych widmach z przeszłości prześladujących sympatycznych skądinąd bohaterów i radzieckich agentach ingerujących mniej lub bardziej brutalnie w życie naszej ojczyzny, reprezentowanej tu przez małe wielkopolskie miasteczko i jego Bogu ducha winnych mieszkańców.
„Bosa” to wreszcie bajka dla dorosłych z jasnym dla wszystkich przesłaniem na temat prawd ostatecznych, które odkrywa się jednak wciąż na nowo podróżując do krainy szczęśliwego dzieciństwa, Londynu opanowanego przez rosyjskich oligarchów i wyprawy w przerażające zaświaty, do których nam bliżej niż myślimy...